|
www.bohaterowieprzepustki.fora.pl Forum o bohaterach powieści "Przepustka dla szczęścia"
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adrian
Administrator
Dołączył: 14 Mar 2013
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:51, 09 Kwi 2013 Temat postu: Fragment 1 - 2011 - Aleks oczami Tomasza |
|
|
Fragment nie jest tylko o Aleksie, ale nawet rozmowa Tomka z Dominiką ma nawiązanie do związku Amandy i Aleksa, więc tutaj najlepiej pasuje. Jest to fragment rozdziału z 5 ebooka
Tomasz (Tychon)
Rozdział 17
Strzelnica
Miałem za sobą nieprzespaną nockę, pilnowanie tej małej, pijanej, pięknej i nie podrywanie jej graniczyło z cudem, ale póki trzymałem się na odległość dawałem radę.
– Tomasz! – krzyczała Dominika, bo ta to chyba w ogóle nie potrafiła mówić.
– Nigdzie nie idę i nie mam pieniędzy – odpowiedziałem już zapobiegawczo, bo moja siorka to pytała się mnie tylko o jedno, no czasami bywały wyjątki.
– Usmażyłam placki ziemniaczane, chcę byś ciepłe zjadł, uwielbiasz na słodko, a ostatnio w ogóle nie masz czasu jadać. – Czyli jednak dziś był wyjątek.
– To w takim razie już idę – odparłem i wstałem z tej kanapy, poczłapałem w kierunku kuchni, po drodze minąłem salon i pijanego ojca śpiącego w foteli.
– Nie patrz na niego, nie psuj sobie wzroku – dała mi radę młodsza siostrzyczka.
– Jakie masz plany, na dziś? – zapytałem.
– A nie wiem, może do Amandy zajrzę. Obleję jej nową pracę. – Odparła nakładając po placku ziemniaczanym prosto z patelni, na dwa talerze.
– Czyżby koniec z Aleksem?
– Nie, chyba nie, ponoć on jej tą pracę wynalazł. Prędzej zakończy z Hubertem.
– Oby, bo inaczej jeden mógłby się o drugim dowiedzieć. Olek by jej tego nie darował – powiedziałem i przemierzyłem kuchnie po widelec i nóż. W mojej rodzinie wszyscy jedli albo samym widelcem, albo rękoma jeśli tylko się dało, a ja tego jakoś nie rozumiałem, nie ceniłem, nie uważałem za stosowne.
– Tomasz, jaki on jest?
– Kto? Plenz? Zaraz spróbuje i wtedy wyrażę opinię na temat twojej popisowej prostoty kulinarnej – odpowiedziałem z uśmiechem. – Przepraszam za te oksymoron, ale nie potrafiłem sobie darować.
– Oksymoron? W twoim słowniku taki wyraz? – zdziwiła się.
– No tak, ostatnio sporo spędzam z Karoliną, głupio przy niej chodzić ze słownikiem, a pytać tak ciągle też nie zbyt fajnie. Nauczyłem się postaw. Wiem co to synonim, antonim, homonim, metafora, oksymoron, hiperbola, apostrofa, epitet, a nawet, uwaga tu cię zaskoczę eufemizm – powiedziałem dumnie.
– Tego ostatniego nie znam.
– Bo języka polskiego nienawidzisz. Eufemizm ma na celu złagodzenie wyrazu o negatywnym znaczeniu. Zamiast mówić blondynka, mówi się kobieta z rozjaśnionymi włosami, bo blondynka od razu kojarzy się z pustotą – wyjaśniłem lekko z niej kpiąc, rzuciła we mnie ścierką, ale podchwyciła żart.
– A zamiast mówić chudzielec, mówi się dbający o linie, czy wygłodzony?
– zapytała pijąc w moją stronę.
– Żartobliwie chudy jak patyk, albo po prostu szczupły. Najlepszym przykładem jest jednak grubas, mówi się człowiek puszysty.
– Nasz rodziciel jest więc nie chlającym grubasem, a tylko pijącym człowiekiem puszystym – powiedziała z uśmiechem i taką drwiną, że aż mnie to zaczęło bawić.
– A nasza matka nie jest głupią szmatą, która widzi tylko siebie, a człowiekiem ze zdrowym egoizmem, oraz wykorzystującym szanse swojego życia, a to, że z inteligencją u niej na bakier… trudno.
– Nie oceniajmy po pozorach, skoro i ty się czegoś nauczyłeś, to może i mamusi wejdzie w główkę.
– Prędzej jej jakiś Niemiec w oko wpadnie, niżeli coś do głowy – odrzekłem, a Dominika wstała przewrócić placki, a ja odebrałem telefon bo właśnie dzwonił.
– Dobra, wstawię się, nie martw się, zdążę, już wychodzę – mówiłem do słuchawki i jednocześnie zakładałem granatową kurtkę zimową na siebie. Uśmiechnąłem się do Dominiki przepraszająco, bo naprawdę wolałem siedzieć z nią przy skromnym obiedzie, niżeli być pieskiem na aleksowe posyłki, jednak płaca była dobra, praca z czasem może będzie ciekawsza, a Aleks potrafił być też kumplem nie tylko szefem.
– Zrobisz jakieś zakupy, albo zostawisz pieniądze. Jego zwolnili z pracy, rachunki, co my… – zaczęła Dominika.
– Poradzimy sobie – powiedziałem do niej wyłączając telefon i całując ją w czoło. – W moim portfelu są cztery stówy, matka opłaciła czynsz, kup więc coś do lodówki, oraz opłać internet i nasze telefony. Domowego nie płać, to na tego pojeba, zwanego ojcem, niech sam się martwi – dokończyłem z wymuszonym uśmiechem otuchy na ustach i poleciałem do „mojej” mazdy.
Z Aleksem, jak to z Aleksem, bywało różnie. Tym razem miał po prostu doła, a musiał jechać po alkohol do klubu. Pojechałem więc za niego, ale kiedy wróciłem to co zastałem na miejscu lekko mnie zdziwiło. Stał taki załamany, w okno patrzył. Nie widziałem jego twarzy, ale miał ruchy ramion jakby płakał, albo spazmatycznie nabierał powietrza.
– Alkohol już na regałach, oraz na zapleczu – powiedziałem cicho i odłożyłem klucze od magazynu na starą ławę, jedyny mebel w tym pomieszczeniu, nie licząc starej szafy, oraz fotela.
– Okay – powiedział, chyba przetarł pierw oczy, a potem się odwrócił, ale nadal mu się szkliły. – Napijesz się ze mną? – zapytał tak przyjemnie.
– Prowadzę dzisiaj.
– Racja, ale ani drineczka? Może chociaż sam sok? – dopytywał.
– Jak chcesz się wygadać to wal, jak facet, po męsku...
– To faceci się wygadują? – zapytał i odszedł od tego parapetu, podszedł do ławy, wziął z niej tarczynka i wypił jednym duszkiem.
– Nie wiem, ja jak mnie coś gnębi to mam siostrę, właściwie mam tylko ją.
– A przyjaciele? – dopytywał.
– Im się nigdy nie ufa, podobnie jak kobietą, raz są innym razem odchodzą. Co czy są czy odejdą według mnie zależy od twojej sytuacji materialnej, albo jakieś innej, ale od sytuacji – powiedziałem swoją teorie.
– A rodzina nie odchodzi? – zapytał.
– Nie wiem, jest w nas zawsze, w naszej krwi, spojrzeniu, wspomnieniu, w sercu, nawet gdy odejdzie, a co?
– A jeśli nie mamy z kimś wspomnień, nienawidzimy kogoś, nie znamy, pragniemy zemsty, ale ten ktoś jest naszą biologiczną rodziną, to co wtedy?
– Aleks to nie tak. Ty nie chcesz zemsty, nie nienawidzisz, gdyby tak było i gdybyś chciał się mścić to zrobiłbyś to bez mrugnięcia okiem – odpowiedziałem i chwyciłem po tarczynki, dwie buteleczki, podałem mu jedną. – To co, za rodzinę? – zapytałem, a on odkręcił zakrętkę od swojego, pomarańczowego, ja od porzeczkowego.
– Za przyszłą rodzinę, za tę jaką stworzymy – powiedział, a szklane butelki zadźwięczały przy spotkaniu z sobą. – Pojedziesz po naboje do broni? – zapytał po zrobieniu łyka.
– Legalne, czy nie?
– Legalne.
– Mogę z kimś, nudno tak ciągle samemu.
– Możesz ją nawet przyprowadzić, strzelnica jest pusta, dziewczyny lecą na facetów z bronią, choć nie wszystkie. Z resztą, zrobisz jak uważasz – powiedział i usiadł w tym starym fotelu.
– Przyprowadzę ją. Czemu nie zmieniłeś wystroju w tym pomieszczeniu, czemu jest takie? – zapytałem obracając na palcu klucze od „mojego” samochodu.
– Przypomina mi przeszłość – wyznał.
– Jaką przeszłość?
– Wygląda dokładnie jak moje pierwsze mieszkanie, ale mniejsza o to, może kiedyś jak wypije to się pozwierzam, teraz nie mamy na to ani czasu, ani oboje odpowiedniego stanu upojenia, bo soczki to niewiele. Leć już – odpowiedział.
Wsiadając do auta myślałem o Olku, był wyjątkowy. Taki twardziel, ale niekiedy ze łzami w oczach, których nie umiał lub nie chciał ukrywać. Kiedy go poznałem wydawał mi się draniem, bez skrupułów, bez sumienia, z pieniędzmi, bez problemów. Teraz widziałem w nim jeden wielki kłopot, dręczyła go samotność. Może mógł mieć stado dziewczyn, leciały na niego nawet małolaty, ale on pragnął tej, której zdobycie wymagało zachodu. Amandę mógł mieć w łóżku, ale nie należała do niego, a on kochał jak ludzie do niego należeli, inaczej nie byli z nim, a tylko z nim bywali. Przyjaciele z tego co się dowiedziałem od jednej z najstarszych dziwek też gdzieś wybyli. Jeden za granice jakieś cztery lata temu, albo i dalej, drugi w więzieniu, a trzeci… o tym ponoć słuch zaginął lata temu i nie wiadomo czym się teraz zajmuje. Wielki boss Aleks pozostał sam, z rozpoczęta budową, kobietą do łóżka, kumplami, którzy mieli go w dupie, lub nie mogli być przy nim, bez rodziny… W tym momencie poczułem się wyjątkowy, mocniejszy, bardziej wartościowy nawet od niego, pomimo mniejszego portfela, gorszej budowy, brzydszej twarzy… ja miałem Dominikę, taki azyl jak przychodziły zmartwienia, kogoś z kim mogłem wypić w pokoju, pośmiać się, nawet popłakać… Ja miałem siostrę, a on był sierotą.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Adrian dnia Wto 20:53, 09 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
OLI
Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:09, 09 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Hmm ciekawe co tu miał na mysli Aleks. Ja mam dwie koncepcje. Odezwał się ktoś z biologicznej rodziny,ma wyrzuty sumienia z powodu tego gwałtu i boi się jak będzie wyglądało jego życie z Amandą. To dwie rzeczy,które mi przyszły na myśl
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adrian
Administrator
Dołączył: 14 Mar 2013
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:12, 09 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
A to jak go Tomasz widzi? Myślisz, że wysunął o nim dobre wnioski?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
OLI
Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:15, 09 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Chyba tak. Trafił najbardziej chyba z tym draniem co czasem płacze. I rzeczywiście niby ma prace ,znajomych,Amande ,a często wspomina o samotności i wspomina dzieciństwo,które dla niego nie było beztroskie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adrian
Administrator
Dołączył: 14 Mar 2013
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:33, 09 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Może to był powód dla którego związał się z Amandą, gdy była w ciąży. Może po prostu nie chciał być sam, chciał mieć rodzinę, wracać nie do czterech ścian, a do ludzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
OLI
Dołączył: 07 Kwi 2013
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:24, 09 Kwi 2013 Temat postu: |
|
|
Może po części tak ale chyba większym powodem były wyrzuty sumienia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|