Jula
Dołączył: 14 Mar 2013
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:34, 16 Mar 2013 Temat postu: 2011 - Magdalena |
|
|
Coraz częściej odczuwałam wyrzuty sumienia. Ja nie oszukiwałam jednego mężczyzny, ja oszukiwałam ich obu. Coraz ciężej było mi się przestawiać z jednego na drugiego i odwrotnie – z drugiego na pierwszego. Musiałam ciągle się pilnować, by czasem nie pomylić imion podczas zwyczajnej rozmowy lub, co gorsza, podczas stosunku płciowego. Oboje byli dla mnie dobrzy, każdy z nich zupełnie w inny sposób, ale każdy z tego samego powodu.
– Cześć, maleństwo ty moje – powiedział Aleksander i dzięki jego słowom powróciłem do rzeczywistości.
– Nie kpij z mojego wzrostu, nie jestem przecież niska.
– No, faktycznie, nie jesteś aż taka niska, ale i tak jesteś maleństwo jak dla mnie. – Olek ucałował mnie w policzek i dosiadł się do stolika, przy którym siedziałam.
– Jaką pizzę jemy? – zapytałam.
– Ostatnio jechaliśmy w kolejności od pierwszej, tak więc kolej na czwartą – odpowiedział z uśmiechem.
– Jak dla mnie bomba, odwiedzimy tę pizzerię jeszcze dziewiętnaście razy w takim razie.
– Jest dwudziesty czwarty grudnia, a my jemy pizzę.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć na taki komentarz z jego strony.
– Nie wiem jak ty, ale ja zamierzam obejrzeć cały trzeci sezon Internatu i zajadać się tostami – powiedziałam zgodnie z prawdą.
– Ja odwiedzę dom dziecka, zawiozę jakieś słodycze tamtejszym dzieciakom, a później się chwilę z nimi pobawię. Czemu nie wybierasz się do domu na wigilię? – zapytał.
– Nie lubię patrzeć na alkohol na stole w taki dzień i to na dodatek przy dzieciach.
– Przeszkadza ci, że ktoś wychyli kieliszek przy stole? – dociekał.
– Nie, jeden kieliszek mi nie przeszkadza, nawet z trzy zdzierżę, ale kilkanaście, aż do upojenia już nie.
– Matka ma problemy z alkoholem czy ojczym? Przepraszam, nie powinienem był pytać.
– Chyba oboje. Ja mam zamówić czy ty? – starałam się zmienić temat.
– Przepraszam, zapomniałem, że tu panuje samoobsługa. Ja zamówię – powiedział i wstał od stolika.
Korzystając z okazji, rozejrzałam się po bladozielonych ścianach, ozdobione były kwiecistymi wzorami, nutką brązu, ciemnej zieleni i fioletu. Dziś wydawało mi się, że jest jakby więcej ludzi, oceniłam to po kolejce. Nagle coś na stole zawibrowało, poczułam, bo opierałam się o niego łokciem. Dostrzegłam telefon Olka i ,nie wiem nawet czemu, postanowiłam sprawdzić, jaką wiadomość otrzymał. Była to informacja od jakiegoś Zbyszka, że nie będą pracować do 17 stycznia, bo przy takim mrozie się nie da. Już miałam odznaczyć wiadomość jako nieprzeczytaną i odłożyć telefon na miejsce, gdy nagle usłyszałam stukot odkładanych na stolik szklanek.
– Co to ma znaczyć? – zapytał Olek i usiadł naprzeciwko mnie.
– Zawibrowała i postanowiłam sprawdzić, pomyślałam, że to może być coś ważnego. Już odkładam – odpowiedziałam i odłożyłam komórkę na miejsce, w którym jeszcze przed kilkoma minutami leżała.
– Ile się należy? – zapytał, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
– Za co? – postanowiłam więc zapytać.
– Za etat mojej prywatnej sekretarki. Szczerze nie wiedziałem, że nią jesteś, ale skoro tak…
– Boże, jaki ty jesteś cyniczny – przerwałam mu.
– Być może, ale skoro ty nie ufasz mi, to tak naprawdę znaczy, że nie ufasz sobie. Daj mi swój telefon na parę chwil, proszę. – Słowa Aleksa uderzyły we mnie z kilkakrotną siłą i sprawiły, że nogi mi jakby zwiotczały. W wiadomościach odebranych jak i tych wysłanych bardzo często widniało „Pan H.”. Wiem, nazwa nie budziła żadnych kontrowersji ani nawet nie prowokowała żadnych domysłów, ale treści bywały różne. – Amanda, słyszałaś, o co prosiłem. Nie mów tylko, że nie masz komórki przy sobie, bo rozmawiałaś ze mną, gdy czekałaś aż przyjdę.
– Proszę – powiedziałam pewnie, kładąc telefon na stół.
– Dziękuję – odpowiedział, chwytając za niego i zaczął wciskać jakieś klawisze. Nie wiedziałam jakie, ale poczułam jak serce mocniej mi bije, a tlen zalega w płucach, bo jakby zaprzestałam oddychać. – Co ty robisz? – zapytałam, podczas gdy Aleks wciskał coraz więcej tych guzików.
– Biję twój rekord w sudoku – odpowiedział, a ja poczułam niezmierną ulgę. Jednak w pełni uspokoiłam się dopiero, gdy oddał mi mój telefon, a nastąpiło to po kilku minutach, które dla mnie wydawały się wiecznością.
Zjedliśmy pizzę, rozmawiając na różne tematy. Trochę otarliśmy się o kulturę Japonii, o której oboje za dużo nie wiedzieliśmy. Nieco więcej zajął nam temat o Brazylii, favelach, stadionie Maracanã i słynnego posągu, znajdującego się w Rio de Janeiro. Później przerzuciliśmy się na Włochy i Francję.
– Fajnie byłoby tak to wszystko kiedyś zobaczyć na własne oczy – stwierdziłam.
– To akurat da się zrobić i być może kiedyś twoje życzenie się spełni – powiedział Aleks. – Jednak ciągle unikasz tematu świąt, naprawdę nie masz ochoty jechać do braci? – zapytał.
– Do braci może i mam, ale całej reszty nie mam ochoty widzieć – oświadczyłam. – Odwiedzę ich innym razem, gdy będą pod opieką sąsiadki – dodałam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|