Adrian
Administrator
Dołączył: 14 Mar 2013
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:40, 10 Kwi 2013 Temat postu: Fragment 1 - 2011 - Z tego będą problemy |
|
|
Fragment 5 ebooka.
Bartek według jego autora to wyjątkowa postać, bo wszystko widzi i wszystko ocenia oczami jeszcze takiego dziecka. Sami zobaczcie czy jego oceny i spostrzeżenia są słuszne i czy dacie radę je przełknąć.
Bartosz (Kevin)
Było już popołudnie gdy szedłem parkiem. Nie byłem sam, Lucyfer dumnie stąpał przy mojej nodze, na swojej nowiuteńkiej smyczy. Starą pożarł. Podobnie jak Agaty szalik, strasznie się wkurzyła, ale taka już była moja siostra. Szybko się wkurzała i równie szybko jej przechodziło, wystarczyło tylko jej przytakiwać i udawać że się z nią zgadza. Kiedy się ją ignorowało też nie było tak najgorzej, ale jeśli chciało się jej przedstawić swoje racje, a one były zupełnie niezgodne z jej racjami to potrafiła urządzić piekło. W domu wszyscy tytułowaliśmy ją żandarmem. Nawet jej mąż tak o niej mówił, ale oczywiście nigdy nie przy niej. Jednak kiedy stał za nią i padało to określenie, nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Kiedy Agata dopytywała się o co chodzi, to jego uśmiech stawał się szerszy, w końcu zakrywał usta dłońmi i znikał z jej pola widzenia. Lubiłem szwagra, nawet bardziej niż moją siostrę. Jasne, ona była rodziną, ale była też wkurzająca, wymagająca i tłumaczyła swoje racje, jak to wszystko wie najlepiej. Gdyby jeszcze udawała że tak wszystko wie, to by jakoś uszło w tłumie, ale ona naprawdę w to wierzyła, a to było przerażające.
Szwagier imponował mi o wiele bardziej, on miał ten power, nie załamywał się, brnął przed siebie z impetem. Znał życie, umiał sobie radzić. Co z tego, że życie uliczne, ale zawsze jakieś. Moja siostra natomiast w ogóle nie znała życia, nic nie przeżyła. Od razu z luksusu przeszła na męża, który tez się o wszystko zawsze zatroszczył, może luksus mniejszy, ale… Gdyby nie on to by palcem do tyłka nie trafiła, ja to się przysłowiowo mówi, ale to i tak ona wiedziała najlepiej. Szczerze to teraz liczyłem na Karola, dla niego nie liczyły się oceny, a wiedza, miał mnie więc broić, tłumaczyć, kryć i wyjaśniać – taka była jego rola w tym domu. Nie ważne, czy chodziło o Karolinę czy o mnie, nawet jak nie był po naszej stronie to i tak był bardziej po naszej stronie niż nasza własna siostra, która się czuła już idealna matką polką i strasznie tym wszystkich wkurzała.
– Karolina! – krzyknąłem, bo dostrzegłem to starsze o trochę ode mnie, wkurzające mnie co dnia coś, zwane przez wszystkich moją siostrą.
– O nie, jeszcze on.
– Cześć Bartek! – krzyknął Damian. To dziwne, że ten jej ulicznikowy cieszył się bardziej z mojego widoku niżeli ona.
W sumie to było niesprawiedliwe. Ja chodziłem do szkoły, wychodziłem z psem, co było w sumie przyjemnością, piekłem czasami, robiłem śniadania czasami, wszystkim herbatę, zajmowałem się dziewczynkami, a to i tak zawsze wszystko było moją winą. Kiedy Karolina umyła naczynia, to oczywiście Agatka to zauważała, pewnie dlatego, że to czyniła rzadko, ale kiedy ja zmyłem naczynia to to olewała. Za to bałagan zawsze widziała ten po mojej stronie pokoju, a nie po stronie Karoli.
– Co pijecie? – zapytałem podchodząc do nich.
– Chcesz piwo? – zapytała ta taka natapiowana, nie wiedziałem jak ma na imię. Znaczy kiedyś mówiła, ale nie pamiętałem. Otworzyła mi nawet to piwo, to wziąłem bo głupio było tak odmawiać dziewczynie, tym bardziej, że nawet ładna była. Pasztetowi to bym odmówił bez mrugnięcia okiem, bo szczerze mówiąc to nawet za piwem nie przepadałem.
– Przypomniałeś temu od w-f-u, że mam zwolnienie? – dopytywała Karolina.
– Sama mu przekaż, właśnie idą – stwierdziłem, bo zobaczyłem jak alejką w naszą stronę zmierza nauczyciel wychowania fizycznego i facetka od matematyki, czyli Karoliny wychowawczyni, była zoną tego od fizycznego. Skitrałem piwo trikiem złożenia rak na piersi i tak sobie stałem z Luckiem i młodzieżą. Damian swojego piwa nawet nie chował, Karolina też nie zdążyła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|